środa, 7 maja 2014

zatruta studnia przy Akademi Pana Kleksa


akryl na płótnie 90X130 cm

A tymczasem w Polsce
Na wstępnie z góry dziękuję za wszelkie pouczenia i przepraszania mnie za bałagan którego nie jestem winowajcom. Czyż to ja umówiłem się na 15.30 wysyłając kilka dni wcześniej do rodziców prośbę o stawienie się w przedszkolu na takich zajęciach. W dodatku jestem na tyle życzliwy że poczekałem 45 minut aby te zajęcia jednak zobaczyć. Zaś w trakcie tego czekania najpierw obok wejścia do przedszkola miały miejsce następujące przypadki. Otóż gawędzę sobie miło z trzyma młodymi mamami, gdyż trzeba to 45 minut wypełnić, a lody z Lidla wypełniają jedynie 25 minut, że nas oszukano, że kto winien no i ustalamy ile dzieci pójdzie do szkół i jakich. – całe dwanaście z grupy. W tym moja ukochana Basieńka. Tymczasem zaś za plecami słyszymy głośne warknięcia. – Ty Kurwo, wypierdalaj nie będziesz mi mówić co mam robić. Trzydzieści lat tu mieszkałem, zajmij się swoim pieskiem. Obejrzałem się niepewnie, co robić jak żyć, mamy zażenowane, udają że nie słyszą. Jakaś starsza kobieta zwróciła uwagę o zastawianie bramy wjazdowej do kamienicy obok przedszkola. Widzę jakaś taksówka. O boże strach zamawiać taksówki,, rany boski czy stawić się za nią czy nie. Starsza kobieta przecież. Przestępuję z nogi na nogę.  Wracam do mam. Tymczasem gość przechodzi obok nas i wraz z młodą szczupłą kobietą skręca do przedszkola. O nie. Ona uśmiechnięta jakby to dodawało jej blasku i chwały. Pan zaś ogromny, potężny zasapany, sap, sap wtacza się w bramę, z nierównym oddechem i łańcuchem na szyii, głowa zlana z ramionami tworzy masyw górski, monolit polski. Już minął nas i wchodzi w bramę. Do Akademii pana Kleksa –Nie to niemożliwe, dlaczego się łudzę że to bajka że rodzice są wspaniali i piękni, przecież Akademiia Pana Kleksa, szlachetni wzniośli,. Jakby tego było mało zza pleców starsza Pani upokożona i upodlona, wciśnięta w polskie błoto jezykiem politycznego knura który wszystkim zrobi dobrze. Jeszcze coś powiedziała, zdaje się coś o policji.
Pan monolit knur zawija się na naszych oczach, zaraz pęknie, luż ledwo człapie już ledwo dyszy. Nagle buch para w ruch, ruszyla maszyna zaraz ją rozniesie. Przetacza się obok nas. Bąkam nieśmiało – Panie daj Pan spokój. Ale nie wierzę że ktoś go zatrzyma. Starsza Pani widząc przed sobą śmierć wysłała psa pierwej na ratunek. Pies stanął w obronie ale widząc przed sobą rozpędzoną masę krytyczną, wesoło zamerdał ogonem. Pan Taksówkarz zasapany, lecz wytrącony z biegu, podbiega napiera na twarz starszej Pani. Staje na noga huczy, syczy, widzi Pani nawet pies Pani nie obroni. Już zmienił ton. Już nie ma kurwy. Już przypomniał sobie, że placówka, polska i europarlament
Cały czas myślę o tej dramie. O przesunięciu czasowym naszej grupy z Basią. Widzę jak młoda Pani wyzwala w dzieciach dzikość, jak udają lwy, jak warczą na siebie, to je uczy asertywności… Po paru chwilach nie chcę w tym uczestniczyć wychodzę na korytarz. Robię dwa pamiątkowe zdjęcia Pani Uli. Basia ją lubi, tak jak Pana Władzia. Pani Magda, żartuje że Pani Ula lubi zdjęcia, że jest gwiazdą i najlepiej lubi zdjęcia grupowe. – Sadzę iż to frywolne i tak też mówię żartem. - Pani Magdo Pani tylko jedno w głowie. Młoda oraz urodziwa dziewczyna Pani Magda szczebiocze młodością na wszystkie wieszaki dzieci aż ławki trzeszczą. Jednak ja nie myślę o młodości lecz o dramie. Siadam tam gdzie siada zawsze młody człowiek z gitarą. Ten od  Boga, że bóg kocha mnie, alleluja. Siadam i czekam na koniec zajęć o dramie. Zapisuje notatki.  Drodzy Państwo. Apelujemy w imieniu mieszkańców sąsiednich kamienic aby nie zastawiać bramy wjazdowej…