środa, 28 sierpnia 2013

Jabłka Stiva

olej na płótnie 40X50

Całą godzinkę pedałowałem z Włoch, ale dojechałem na stawki 4b. Moje pokolenie w reklamie się kończy, starość wymiota nas ze stanowisk, ten i ów freelansuje jeszcze, prowadzi rozmowy lub czeka na odpowiedź. Ale wyautowanie odmalowało na naszych twarzach znoszone w zeszłym sezonie spodnie. No właśnie w zeszłym sezonie... Myśląc o zeszłym sezonie i spodniach trafiłem na stawki 4B. Tutaj rzeczy zaczynają secend life, każda ma swoje znoszenie, na rękawie życia ślad. A jeśli nie ma rękawa, to nic że nie ma.
Za to, ciekawe chodzić w marynarce Tomasza L. albo Jarosława K. wspominać że to otarcie pochodzi z lasu albo z wiatru. Albo że w tej sukience ona pierwszy raz zaszła wtedy. Tak, te rzeczy nie chcą być zwykłymi… Mają aurę i blask. Marcin i Robert albo Chudy i Zimuś lub nawet Chudy Ziomuś, dla nich, dla mnie walka trwa, zaczęło nam się wszystkim secend life i jest różnie. Ten biznes tak jak moje malarstwo ma uratować. Nie mamy wyjścia możemy być już tylko dobrzy, i oby..


środa, 14 sierpnia 2013

haps

80X120 cm mix olej papier, płótno

No i ugrzęźliśmy, zdaje się na dłużej jak się okazało prawie cztery miesiące. Ale na początku wyglądało to wszystko bardzo źle. Nie mieliśmy kasy aby wrócić, spaliśmy na plaży a w przewodniku była informacja że bywają na tych wyspach skorpiony. Jednak nie mieliśmy wyjścia. Musieliśmy walczyć o przetrwanie. Michał chodził cały dzień po knajpach w nadziei że znajdzie coś na zmywaku. Ja pilnowałem plecaków. W pewnym momencie na plaży pośród tego luksusu, na wyspie Rodos usłyszeliśmy że ktoś mówi w naszym języku. Dla nas którzy mieliśmy głosy jak wołający na pustyni, ten głos był głosem słońca i przyszłości. Poszliśmy za nim.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

flower power


olej na płótnie 40X50 cm

Dnia 9 lipca porozwieszałem swoje największe obrazy i obroniłem dyplom z malarstwa. Tak jak większość studentów łudziłem się że duże obrazy zwrócą na siebie szybciej uwagę, okazało się już wkrótce że duże obrazy z ciężkiej rdzewiejącej blachy są może i dobre kiedy się ma nazwisko ale niekoniecznie dobre dla kogoś kto startuje w świat sztuki. Któregoś dnia liście spadły z drzew i odsłoniły nędzę tych surowych płaszczyzn. Jakież to smutne. Tego samego dnia wszystkie zostały poskładane na stos i spalone. Głosiły bowiem herezję. O świecie na krawędzi, o tym że jest on podzielony i szorstki, brutalny, ropiejący twardy i pełen natury która koniec końców wygrywa… 

oczekiwanie

olej na płótnie 50X70 cm
Urlopy leniwie przetoczyły się nade mną. Odcięty od świata w przyrodzie na kilka dni uświadomiłem sobie jakże boleśnie swoją odrębność i dystans do świata, ale przecież wystarczy zmienić bieguny. Aby to co było tak dalekie stało się bliskie. … Kolejny już raz niesiony wakacyjną aurą dostrzegam więcej słońca w kolorach. Podchodzę po raz kolejny do wielkiego tematu czekania, oczekiwania, nadziei. Później będzie o miłości i wierze. Dzisiaj o nadziei oczekiwaniu. Oto ludzie którzy na coś czekają. Czegoś szukają w telefonie na wyświetlaczu, albo zwyczajnie zastygają w otępieniu patrząc co przyniesie czas. To jest zdaje się najważniejsze. Dobrze że mają na co czekać albo tak się przynajmniej z boku wydaje.

piątek, 2 sierpnia 2013

owoce południowe




olej na płótnie 125X30 cm


A więc na okoliczność już tego tykającego zegara, a przede wszystkim z powodu faktu, że gdy nie ma w domu dzieci, postanowiliśmy się nieco rozerwać i trzasnęliśmy sobie kino w ogrodzie, a kino z przyjaciółmi to nie to samo co kino w kinotece czy gdzie tam. Zaczyna się film. W ogrodzie jest już po 21 jakieś 20.  Film po licznych perypetiach przeprowadza nas, przez piwnice, pajęczyny kable, przedłużacze. Wetknięte jeden w drugi aby miały całe 25 metrów. Ja muszę wstać i pójść po komputer, na drugie piętro. Mówię zatem do Arka, że pójdę najpierw na górę wezmę kompa, a jak będę schodził do wejdę do piwnicy i kiedy Arek zobaczy światło zapalone w oknie od ogrodu. Aby podszedł i podał mi wtyczkę przez okno. Zapaliłem światło i wolno zbliżyłem do okienka. Wtem usłyszałem dziwny odgłos jakby obok nogi, zawahałem się cofnąłem i jeszcze dwa kroki w tył. Co to jest, nic nie mówiłe przez chwilę, a Arek z drugiej strony pyta –Czy coś się stało. Ja mu wtedy że syczy jakieś zwierzę. – a tak nie robiło i Arek pokazał jakim sykiem syczało to zwierzę. Taka to historia. Tak jakby duch Hichkoka przyszedł na chwilę do naszej piwnicy.