Zdaje się wiosna zagościła, przejrzałem wywiad
z Beksińskim. jest na pewno w sprzeczności z wiosną i życiem. Przeciwny kampani młodości i witalności widzianej w Lidlu. Był miłośnikiem symfonii, jak mówił odkupił mnóstwo płyt od chłopaka który pasał
krowy nieopodal domu kultury. No i je ukradł. ten chłopak nie Beksiński. On zaś lubił malować słuchając muzyki, lubił
finał w muzyce, kiedy symfonia zmierzała do finału odrywał się od malowania ... czekał na finał. To zdaje się Strawiński powiedział, że koza też słyszy Bethovena, zacytował
dziennikarce. Większość uważa, że jego obrazy są przejmująco smutne do szpiku, oraz
że nie powiesiła by ich na ścianie. Ciekawe, że martwe natury kojarzą się z
ogniskiem plastycznym. Z nauką malowania.
piątek, 28 marca 2014
czwartek, 27 marca 2014
Francuska martwa natura
43X47 płyta piliśniowa, akryl
Francuska z prostej przyczyny mianowicie kiedy postanowiłem rzucić pracę korporacyjną, najpierw pojechaliśmy do Paryża do Mai, która zapoponowała w ramach rozliczenia za obrazy aby przyjechać do niej na kilka dni takich kolekcjonerów chciałbym mieć w każdym zakątku może włówczas byśmy więcej podróżowali... Martwe natury są zgrane jak malarstwo i dalekie od wspołczesności tak bardzo że aż bliskie. W moim przypadku na dziś byłoby to chusteczka od mamy którą staram się nosić ze sobą, klucze w czarnym futerale, telefon HTC z pobitą szybką oraz piórnik w którym noszę kilka rzeczy do pisania. Niby proste ale gdy nacechować je emocjami, wyciszyć nieco rozdrgany ślad pędzla, zwolnić może jakiś czas da się zatrzymać przy tych martwych naturach. W gruncie rzeczy wszystko już było. Ale czyż malowanie nie jest odkrywaniem malarstwa, jako takiego. Oczywiście że czytelność jest w tym przypadku kokieterią. Nie kryję się zresztą z intencją. Zaś płyta piliśniowa znakomicie nadaje się pod akryl, ma dobrą chłonność, owszem wygasza jakby kolor ale można robić laserunki, szybkie poprawki, można przyciskać i rozcierać. Oraz co najważniejsze płyta zajmuje mniej miejsca, jedynie że trzeba na wilgoć uważać przy większych rozmiarach, ale na takie jak na razie się nie zanosi. Nie doceniałem zresztą tych płyt aż do chwili kiedy przeczytałem portret podwójny Beksińskich….
wtorek, 25 marca 2014
still life with Vogue and bananas
48X67 cm akryl na papierze
O czym jest ten film. Piszę o naszym wczorajszym seansie Venus na kanapie. Oczywiście równie spragnieni próbowaliśmy odgrywać te filomowe role. Ciągle zastanawiając się o czym. O miłości, namiętności,
burzy. O pożądaniu, władzy. O naszym poniedziałkowym wieczorze i zeszłym
tygodniu. Tożsamości
sexualnej. O burzy wiosennej, czy jakiejkolwiek. O futrze, ciotce, fetyszu,
kulturze. O zamianie ról, przegranej z kobietą, poddaniu się. Dominacji,
ostrych narzędziach i niebezpiecznych, o obcasach, skafandrach, kozakach.
Sterczącym kaktusie kutasie.
Żywej kobiecie i ożywionym mężczyźnie. O
kobiecie która wykopała mężczyznę i mężczyźnie który poprzez artyzm stałą się
kobietą. W każdym razie podziwiam Polańskiego ilekroć
oglądam jego filmy.
Jego żonę podziwiam, od kilku filmów także.
sobota, 22 marca 2014
oglądam dużo katastrof w przestworzach tutaj Ił-62 Mikołaj Kopernik kilka sekund przed katastrofą
akryl na półtnie 90X130 cm
W dniu 14.03.1980 samolot Ił-62 Mikołaj Kopernik, taki sam jak 17 lat później na Kabatach i z takich samych przyczyn stracił sterowność. Runął na
Włochowskie Forty. Kapitan Lipowczan do ostatniej chwili starał się. Na jego
dłoniach stwierdzono bowiem liczne urazy powstałe jeszcze za życia. Poranił się
awaryjnym sterowaniem. Dzięki temu nie uderzył w dom poprawczy, dzięki temu w
katastrofie zginęło 87 osoby... To pierwsza w takiej skali katastrofa w Polsce. Jakiś
czas temu skradziony jedyny ostatni fragment samolotu zamontowany na pomniku. Ten fragment powędrował zapewne na złom wymieniony na parę groszy…Jestem przejęty ta smutna historią. W ostatnich dniach oglądam dużo katastrof w przestworzach...
czwartek, 20 marca 2014
wyścigi do kobiecości, czyli popartowy spacerek
akryl na płótnie 90X130 cm
-Cóż to za klub konesera masz Pan na podwórku. Zagadnąłem sprzedawcę płacąc za
wodę mineralną. Basia miała dziś wycieczkę przedszkolną na stadion Narodowy, a
ja zapomniałem z domu picia. Został mi ten jedyny sklep po tej stronie Włoch. W
podwórka na jego końcu zbudowane było prowizoryczne zadaszenie. Znam je z
rolniczych podwórek. Służy ciągnikom, kombajnom. Tutaj służyło pijącym od rana,
ta płachta służyła za parawan. Chroniła świat wewnętrzny od tego ulicznego.
Atmosfera teatru przy zasłoniętych kurtynach. - To klub smakosza. Sprostował
sprzedawca. – I oni tak od rana już, za tą
płachtą. Zdjęcie bym im chętnie zrobił. – To trzeba dokupić trunek. Wskazał
wzrokiem prytę w plastikowej butelce. Zrezygnowałem, od rana nie dam rady
dziecko do przedszkola przecież prowadzę. Też nie wiem czy warto dla zdjęcia pić takie paskudztwo i pić w ogóle. - Wie Pan dokumentuje życie we
Włochach. Rzuciłem na odchodne.
środa, 19 marca 2014
dziesięciolecie Młodych Panów
Wracałem spod Akademii Muzycznej, co tam robiłem. Cofałem się w przeszłość i zastanawiałem nad przyszłością. Słuchałem Przemka i przyciskałem przycisk w kamerze Wojtka. Z Akademii słychać było alt kobiecy był równie ciekawy, jak z podwójnego życia Weroniki. Coraz wyżej i wyżej, wchodził w wibrację którą znam z sypialni. Rozmyślałem o tym poetyckim filmie i patrzyłem na rozkopaną Warszawę. Przyszłość stawała się wyraźniejsza. Będzie nowa linia metra. Kiedy rozchodziliśmy się z Wojtkiem, każdy w swoją stronę nikt nie pytał czy spierdalamy. Zdaje się przestaliśmy już czynić próby, zachodzenia czy kłucia. Rzuciłem od niechcenia jakąś osobistą uwagę dotyczącą opisu kogoś podobnego do mnie. Wojtek poczynił taką próbę opisu usprawiedliwioną szlachetnie, że to próba przyjaźni. W istocie był to portret kogoś podobnego do mnie. Miał mnie boleć. O ów portret nie muszę się dziś obawiać rzecz jasna, bo ja nie utykam na jedną nogę, a moja żona nie jest wieśniaczką. Ale nie wiem dlaczego rzuciłem, że to kłamstwo. Tak jak bym się lękał, że to pisanie truje mi życie. Przecież kłamstwo jest tylko narzędziem, drogą do. Kiedy więc wracałem przez rozkopaną Warszawę o tej porze wsłuchany w jej serce. Z oddali zatrzymały mnie te dźwięki. Nieopodal Świętokrzyskiej przystanęli przy blaszanym płocie muzykanci, trzy trąbki i dwa większe instrumenty dęte. Stali w rzędzie jak na rozstrzelanie Wróblewskiego. Zabawne że obok plakatów reklamujących dziesięciolecie kabaretu Młodszych Panów. Pomyślałem, że to zabawne albo i bezczelne podpinanie się pod cudzą sławę i że Ci muzycy nie musieli wiedzieć że tworzą jakikolwiek kontekst z tym plakatem. Ich uroda wskazywała Rumunię bądź tamtą strony. Szukali parę groszy. – jaki muzyczny dzień. Tamten alt, a teraz te strażackie jakby z Pociągi pod specjalnym nadzorem chrobot. Ten najwyższy Pan w środku kierował muzykami pokazałem na migi nie przerywając muzyki że rzucam 5 złotych i na aparat że zdjęcie zrobię, on ukłonił się. Też skinąłem, zrobiłem trzy zdjęcia, to co spierdalam pomyślałem o próbie przyjaźni. No tak.
wtorek, 18 marca 2014
kuchenny obraz ala Władysław
40X50 akryl
Stęskniony za językiem który się zużył. Dawno
się zużył. Wróciłem na moment do pacnięć, maziania, pacykowania, plikania i co
tam jeszcze, plamki, plameczki moje kochaniutkie ach dokąd mnie zaprowadzicie.
Jabłuszka, jabłuszka pełne snu i dzban ala Władyslaw na polski grunt z Bretani
przeniesiona przez Ślewińskiego. Ponoć ten miękki rysunek powstawał czernią i
ultramaryną. Nie potrafię utopić się w tych płaskich plamach tak dekoracyjnie
metafizycznych. Jego kolor bardziej poszukany w sosie, te żółcie, zielenie,
fiolety, ugry. Mój sos jest nieco za zimny. Zimny tyć tyć. Dziś było trochę
zimniej i pomimo zimowych butów i ruszania się gęstszego nie dałem rady więcej
ponad trzy godziny malować, być może i to dobry wynik, na taki nieco szkicowy
obraz kuchenny. Ta dziwna plama na dole ma oddalić to kuchenne przedstawienie w inny wymiar lecz nie dokońca mi wiadomo na dziś jaki.
poniedziałek, 17 marca 2014
czułe oczy
70X100 cm akryl na płycie piliśniowej
Roztargniony i przeraźliwie bezbronny. Czy to nie wymówka. Czułe oczy w kolorze miodu spadziowego kto to powiedział. I te dłonie mawiały. Kiedyś kompleks ujma później że ciepło trzymają bardziej. Teraz marzę zaś aby z hukiem wtargnąć do centrum.
środa, 12 marca 2014
white roses with lemons
akryl i olej na płótnie 60X75 cm
Wracam do malowania akrylami. Są lepsze. Szybsze. Bardziej świeże.
Podnoszę również ceny obrazów. To bez znaczenia zresztą ale wydaje mi się że coś cennego powinno kosztować aby ludzie nauczyli się rozróżniać malarstwo co jest najtrudniejsze jednak. Nie wierzę w tanią sztukę. Sztuka jeśli ma uskrzydlać. Takie malowanie dość ekspresyjne oparte na geście i kolorze jest jakby anachroniczne, ale mam do gdzieś nie potrafię inaczej. Jeśli wygram to tylko dlatego jeśli przegram nie poznam przyczyny. Voila.
poniedziałek, 10 marca 2014
Uparty człowiek wahający się między wiarą nadzieją i miłością
akryl na płótnie 40X50
Uparty człowiek wahający się między wiarą
nadzieją i miłością a z nich trzech wybiera pieniądze. Oto mój portret. Oraz
postawa w której, jak napisał o sobie mój mistrz. Poprzez pornografię poszukuję
Boga, a napisał rzecz jasna dlatego aby nie otrzymać medalu. Beksiński. Ja też
nie chcę medalu. Trzeba jedynie włożyć więcej sprytu w oprawę i sprzedaż a
sprawy rozwiążą się same jak dziadowski bicz. Być może to ja być może ktoś
podobny do mnie.
poniedziałek, 3 marca 2014
Surprising ship in the sky From the Cycle: Crimean stories
35X50 cm akryl na papierze
Zaskakujące, dla wszystkich. Inwazja jest
zaskoczeniem, nikt jej się nie spodziewa i stąd jej siła. Oczywiście jest
czarna jak noc i uzbrojona nie pierwszy raz. Posłużyłem się czymś co jest w
naszej kulturze obecne. Patrzeniem w niebo w chmury mianowicie i szukaniem tam
odwiecznych zjawisk które potwierdzają że żyjemy. Józef Chełmoński namalował
taki obraz, sądzę że to trochę takie w stylu szablonów na murze, jakiś haseł i
zagrywek wizualnych które wytrącają nieco z równowagi, równie dobrze mogły być
na tym niebie latające krowy, czy samoloty. Statki są jednak bardziej aktualne
i w jakiś sposób absurdalnie wyglądają na niebie chociaż właściwie czym miałoby
się różnić niebo od morza. Przestrzeń taką czy inną można naruszyć i następuje
eskalacja. Konflikt. Ludzie z dużym niepokojem obserwują te manewry, szukają
odpowiedzi co się wydarzy.
Ja nie uniknę niepokoju. Czy świat
dostatecznie został zużyty, czy ludzie mają już wszystko oprócz totalnej wojny.
Opowieści Krymskie : Inwazja miłości
35X25 cm akryl, tusz, tektura
Dzisiaj cykl o początku marca, o czasie który mnie
osobiście doświadczył a teraz jeszcze te krymskie inwazje. Postanowiłem być bardziej
narracyjny. Możliwe że i komentujący o ile można powiedzieć że estetyka jest
komentarzem, chociaż jeśli malarstwo zbliża się do plakatu jest chce tego czy
nie komentarzem. Krym żyje z turystyki, goście są tam, wypatrywani, wyczekiwani.
Jednocześnie świat żyje agresją i inwazją. Gdyby tak miłość była ekspansywną
siłą, miała statki i czołgi i siłę militarną. Jakie spustoszenie czekało by
nas, jakie napięcia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)