poniedziałek, 27 maja 2013

dziecięce lata


42X59 cm akryl na papierze, taśma montażowa, wieczne pióro 

Urodziłem się w Sichowie trzy tygodnie przed kalendarzowym początkiem wiosny.Od najmłodszych lat pamiętam ciągniki ponieważ mój dziadek Jan Potapiński posiadał od 1970 roku Ursusa C- 330 który zresztą jeździ do dziś. Nazywaliśmy go z Braćmi potocznie Ciapek. Po nim wujek Józek postarał się i kupił sześćdziesiątkę. Żółtą i większą od Ciapka. Miała biegi przy kierownicy i ciężko chodzące sprzęgło. Dla dzieci 8 czy 9 letnich ten traktor był za trudny. Jednak świadomość prowadzenia była podniecająca, udało się bez większych start przez to przejść. Dzieciństwo ma zawsze najpełniejszy blask. Nieprzemijający. Ma się wówczas mamę i tatę i trudno wyobrazić sobie że mogłoby być inaczej.

wtorek, 21 maja 2013

pierwsz próba odchłani


90X130 olej na płótnie

Pojechaliśmy tam w marcu, zeszłego marca. Pogoda była dziwna, cały zalew nabrał szmaragdowej barwy, jakby wchłonął siebie aby wypluć przy słońcu. Teraz dyszał i parował zlewając się z niebem. Ta granica stąpania stawała się coraz mniej wyraźna. Leżeliśmy na rozgrzanym słońcem betonie, minęli nas jacyś ludzie tacy jak my. Też szli w tamtą stronę. Innej drogi zresztą nie było. Szli w stronę słońca. W tym zdjęciu była nieskończoność i otchłań, przerażająca pustka sklepienia słonecznego i bezmiar nieba. W obrazie tego nie ma dlatego jest to pierwsza próba odchłani.


poniedziałek, 20 maja 2013

drzwi otwarte

50X40 akryl na papierze
2003.05.20
Niebo rozlało się nad Włochami doszczętnie. 
Wszyscy czekaliśmy na deszcz, wiosenny piękny i oczyszczający. Chcieliśmy być ludźmi, nie interesować się kłamstwem w nadmiarze, stronić od złej energii. Jakie to dziwne, bo właśnie Basia kilka dni temu powiedziała wskazując na jakiś przedmiot, że nie chce go bo ma złą energię. Od paru nocy przychodzi do nas spać, czyżby zauważyła że poza nami poza tym co naokoło jest inny świat. Boi się go tak jak dziecko boi się nocy i burzy. Trzeba dziecko uspokajać że niebo ma duży brzuch i w nim mu burczy, czy przetaczają tam jakieś ogromne kule anioły. Tymczasem deszcz mnie uwięził w pracowni. Kończy się maj. Już pełny miesiąc otwieram drzwi od garażu na zewnątrz. 



poniedziałek, 13 maja 2013

pustka rozlewającego się brzegu


W pewnym momencie słońce było już nie do zniesienia, tak że kobieta zrzuciła resztki ubrania, a właściwie rozwiązała się. Stąpając po krawędzi według własnego oddechu położyła się ostrożnie dbając o ułożenie, teraz przesunęła się jeszcze i złapała równowagę wystawiając nogi ponad. Mocno ścisnęła skronie i dłońmi zaczepiła się we włosy. Zduszona własnym ja, wciśnięta w siebie, skurczona, przylgnięta, na ziemi niczyjej. Tymczasem na brzegu basenu rozlewała się pustka. 


wtorek, 7 maja 2013

Work in progress


olej na płótnie
 Napisać rzecz obiektywnie staranną, skończoną. Bez trosk, żalu i cierpienia, bez chaosu, kryształową czystą. Tak. Absolutnie ze zrozumieniem przyjmuje fakt że życie jest pracą na temat. Że jest in progress. Że kwitnie, że szuka przestrzeni właściwej, niepowtarzalnej, swojej. Nie jest to nonszalancja, a jedynie pewność wynikająca z przeczucia. Czegoś wszak należy się trzymać. W sensie mi trzymać. Ot. Czy życie jest staranne? Wypracowane, kryształowe, skończone. Nie.  Jest kwitnące, pyszne, namiętne, piękne. Choć bywa niechlujne, brudne, niedokończone, pełene pretensji o pogodę i rozpaczy że mija czas. Ta jego szorskość, też jest w jakiś sposób piękna. To chciałem wyrazić dzisiejszym obrazem. Ale wiem że obraz ma inne życie, inne historie i momenty. Inaczej trzeba do niego podchodzić, inaczej zastanawiać się, z której strony krzyknie, skąd kopnie, kiedy powie szeptem. Żyje się na co dzień z życiem które się zna.Właśnie wczoraj rzuciłem okiem na film z innego kręgu kulturowego. Gdzie ludzie dzielą się według wszystkiego, panuje chaos i wszystko wisi na włosku. Szkoda mi słów. Czy zrobiłem co mogłem. Ktoś mi się wyżalił pięknie w ruchomym obrazie.
http://www.saatchionline.com/art/Painting-Oil-Work-in-progress/267175/1602949/view



sobota, 4 maja 2013

sentenced to death in the city

93X112 cm colage
obraz o nędzy, biedzie i rozpaczy

„ Staneliśmy w szeregu. Błysneła lampa ty tak, ty nie. Idziemy. Długie korytarze prowadzą do światła. Ale jakie to światło. Świat obszedł się z nami bardzo szorstko, wiele razy drapiąc do utraty konturu. To nas usprawiedliwia „
/z cyklu: myśl kobiety której nie znam /