pustka rozlewającego się brzegu
W pewnym momencie słońce było już nie do zniesienia, tak
że kobieta zrzuciła resztki ubrania, a właściwie rozwiązała się. Stąpając po
krawędzi według własnego oddechu położyła się ostrożnie dbając o ułożenie,
teraz przesunęła się jeszcze i złapała równowagę wystawiając nogi ponad. Mocno
ścisnęła skronie i dłońmi zaczepiła się we włosy. Zduszona własnym ja,
wciśnięta w siebie, skurczona, przylgnięta, na ziemi niczyjej. Tymczasem na
brzegu basenu rozlewała się pustka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz