40X50 akryl
Stęskniony za językiem który się zużył. Dawno
się zużył. Wróciłem na moment do pacnięć, maziania, pacykowania, plikania i co
tam jeszcze, plamki, plameczki moje kochaniutkie ach dokąd mnie zaprowadzicie.
Jabłuszka, jabłuszka pełne snu i dzban ala Władyslaw na polski grunt z Bretani
przeniesiona przez Ślewińskiego. Ponoć ten miękki rysunek powstawał czernią i
ultramaryną. Nie potrafię utopić się w tych płaskich plamach tak dekoracyjnie
metafizycznych. Jego kolor bardziej poszukany w sosie, te żółcie, zielenie,
fiolety, ugry. Mój sos jest nieco za zimny. Zimny tyć tyć. Dziś było trochę
zimniej i pomimo zimowych butów i ruszania się gęstszego nie dałem rady więcej
ponad trzy godziny malować, być może i to dobry wynik, na taki nieco szkicowy
obraz kuchenny. Ta dziwna plama na dole ma oddalić to kuchenne przedstawienie w inny wymiar lecz nie dokońca mi wiadomo na dziś jaki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz