piątek, 2 sierpnia 2013

owoce południowe




olej na płótnie 125X30 cm


A więc na okoliczność już tego tykającego zegara, a przede wszystkim z powodu faktu, że gdy nie ma w domu dzieci, postanowiliśmy się nieco rozerwać i trzasnęliśmy sobie kino w ogrodzie, a kino z przyjaciółmi to nie to samo co kino w kinotece czy gdzie tam. Zaczyna się film. W ogrodzie jest już po 21 jakieś 20.  Film po licznych perypetiach przeprowadza nas, przez piwnice, pajęczyny kable, przedłużacze. Wetknięte jeden w drugi aby miały całe 25 metrów. Ja muszę wstać i pójść po komputer, na drugie piętro. Mówię zatem do Arka, że pójdę najpierw na górę wezmę kompa, a jak będę schodził do wejdę do piwnicy i kiedy Arek zobaczy światło zapalone w oknie od ogrodu. Aby podszedł i podał mi wtyczkę przez okno. Zapaliłem światło i wolno zbliżyłem do okienka. Wtem usłyszałem dziwny odgłos jakby obok nogi, zawahałem się cofnąłem i jeszcze dwa kroki w tył. Co to jest, nic nie mówiłe przez chwilę, a Arek z drugiej strony pyta –Czy coś się stało. Ja mu wtedy że syczy jakieś zwierzę. – a tak nie robiło i Arek pokazał jakim sykiem syczało to zwierzę. Taka to historia. Tak jakby duch Hichkoka przyszedł na chwilę do naszej piwnicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz