olej na płótnie 40X50 cm
Dnia 9 lipca porozwieszałem
swoje największe obrazy i obroniłem dyplom z malarstwa. Tak jak większość
studentów łudziłem się że duże obrazy zwrócą na siebie szybciej uwagę, okazało
się już wkrótce że duże obrazy z ciężkiej rdzewiejącej blachy są może i dobre
kiedy się ma nazwisko ale niekoniecznie dobre dla kogoś kto startuje w świat
sztuki. Któregoś dnia liście spadły z drzew i odsłoniły nędzę tych surowych
płaszczyzn. Jakież to smutne. Tego samego dnia wszystkie zostały poskładane na
stos i spalone. Głosiły bowiem herezję. O świecie na krawędzi, o tym że jest on
podzielony i szorstki, brutalny, ropiejący twardy i pełen natury która koniec
końców wygrywa…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz