47X60 akryl na płycie piliśniowej
Wczoraj wracając z przedszkola, rowerkami jak
zwykle, ja nieco z przodu, a Basia za mną. Jedziemy tym skrótem nad dźwigową,
każdy na swoim rowerku, tym mostem. Z dali widzę idzie człowiek, ale chwieje
się mocno, już wiem że coś się wydarzy powoli przygotowuję Basię.- Basiu uważaj
pijak przed nami. To zaciekawia ją jeszcze bardziej. Chciwa zobaczyć jak
wygląda pijak przypatruje mu się bardziej. W pewnym momencie wypada mu gruszka
i toczy się przed nim dobrych kilka kroków. Podnosi ją odmuchuje wyciera w
brzuch. Klnie coś i burczy, Basia zainteresowana odwraca się za nim i
odprowadza go wzrokiem. Staram się odciągnąć ją. A tu znowu gruszka mu wypada i
znów się schyla ale tym razem spodnie mu spadły. – Spadły mu gacie kwituję. Cóż
tu powiedzieć. Mówię. - Basiu tak wygląda właśnie kino. Że pokazuje
niecodzienny moment. Basia się śmieje. Mam nadzieję, że rozumie tą umowność i
pobłażliwie potraktuje ten mało zajmujący estetycznie fragment ludzkiej natury,
raczej jej ułomności. Tak wygląda właśnie pijak Basiu, objaśniam jeszcze raz na
wszelki wypadek. Oczywiście kiedy opowiadałem to zdarzenie Panu Janowi dziś
przy kawie skarcił mnie że jakoby specjalnie Basi pokazuję taki świat. A to
nieprawda ten świat jest przed nami nie da się z niego wyjść. Co do malarstwa
to zapragnąłem nieco inaczej budować obrazy, łamać jakby przestrzeń, klecić je
jakby z różnych sposobów malowania, zestawiać. Być może to pchnie moje
malowanie w jakimś dziwnym kierunku właściwym dla języka malarstwa. Że
mianowicie w malowaniu samo malowanie.