niedziela, 8 czerwca 2014

przejścia powojenne


akryl na papierze 29X42 cm

Po pierwsze Pani Krysia ta spod 2 żyje i ma się dobrze, a dzisiaj wręcz świetnie. Udziela się w Caritasie i jako, że dzis był festiwal rodzin przy kościele przy Popularnej nie dało się przejść obok aby nie pomalować Basi twarzy w Hallo Kitty. Tym oto sposobem udało mi się porozmawiać choć chwilę z Panią Krystyną. Pani Krystyna ma żywe oczy i kręcone jasne włosy nieco jak królowa Anglii ale więcej ma jakby szlachetnych rysów. Spogląda na mnie z fotochromowych okularów wskazuje mi krzesło. – To kto tam teraz rządzi w kamienicy. – Teraz udziałami jest Pani Krystyno. Wspólnota rządzi. Co za obrzydliwe słowo. Wspólnota. Odpowiadam zanim przejdę do rzeczy. Zawsze ciekaw jestem jakie były losy powojenne Villi Przygodzianki. Dowiedziałem się że pierwsza żona Pana Plucińskiego miała na imię Alicja i była wielce dystyngowaną i przystojną kobietą. Zdaje się była na lepiej urodzona. Przyjaźniła się z Niemcami, którzy zamieszkiwali podczas wojny w Villi Przygodziance. -Przyjaźniła to mało powiedziane, wyjechała z nimi wręcz dla niej w powojennej Polsce nie było już miejsca. Pani Krystyna pamięta ją jako przystojną wysoką kobietę. Kiedy Niemcy wprowadzili się do kamienicy Pani Krystyna jako mała dziewczynka została przeniesiona wraz z rodziną na pierwsze piętro. Mieszkała zaś od 1942 roku pod numerem 2. Dziś ma 85 a więc musiała mieć wtedy 13 lat.  Po drugie Pan Pluciński miał brata, a druga żona Pana Plucińskiego miała na imię Marysia. To ta kobieta która przed wojną była pomocą domową. Kiedy Niemcy wywieźli Pana Plucińskiego do obozu opiekowała się kamienicą a po jego powrocie po kilkunastu latach została jego drugą żoną. Aby znów za lat kilkanaście została sama po jego śmierci. Wtedy też chciała się pozbyć kamienicy, proponowała Pani Krystynie, ale nikt nie mógł wiedzieć że za taką kamienicą można zapłacić 400 dolarów. Pani Plucińska bała się tych nowych ludzi którzy nazywali ją ciocią. Prosiła więc zawsze aby Pani Krystyna szła z nią na pocztę po emeryturę ale po paru dniach przychodziła. – Znowu mnie okradli mówiła. Zastanawiam się czy to możliwe, z drugiej strony Pani Plucińska mogła być uznawana za ekscentryczną delikatnie mówiąc, miała już swoje lata i swoją płytę. Może i przykleili się do niej jacyś ludzie, może i rodzina, może tylko 400 dolarów. Dziś żaden z mieszkańców nie wie gdzie została pochowana. Ja zbieram dalej, przepełniony ciekawością, czas z pewnością mi nie pomaga, jest wręcz przeciwko ale mam telefon do Pani Krystyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz