wtorek, 17 grudnia 2013

jasełka na Potrzebnej


renifry podobne do łosi tudzież do jeleni na rykowisku, kartka o tematyce świątecznej
akryl na papierze  15X21 cm

Wczoraj były Jasełka w przedszkolu. Przedszkole publiczne, sama nazwa publiczne niesie za sobą dwuznaczne skojarzenia ale tak czy tak, zdaje się że jesteśmy skazani na publiczność sami zresztą Karinką też korzystaliśmy z tych właśnie publicznych nauczań. Oraz wydaj nam się że szkoła publiczna przygotowuje do życia w jakiś sposób wbrew nam oczywiście i to ta wartość dodana. Basia była aniołem na tych jasełkach.
Wiadomo iż grała pierwsze skrzypce, jakkolwiek jest powściągliwa i z dużą rezerwą. Przedszkole na skutek jakiejś ulepszonej ustawy z ratusza stało się biedniejsze. Chodzi o zasadę że dzielenie się opłatkiem z obcymi jest jakieś żenujące i sztuczne dla stron że krępuję, łatwiej było by uszanować tą tradycję nie wymuszając jakiś sztucznych rytuałów. Bardzo szybko okazało się że opłatka zabrakło dla Basi bo nie jesteśmy nauczeni rzucać się i brać aby innym zabrakło. 

A więc ja zupełnie rozumiem Basię że nie pcha się do tych towarzystw, do duchoty i przeciskania, ocierania wąchania siebie i słuchania tych odkrywczych szczerych życzeń przy opłatku tej miłosiernej gatki o pedałach. Jednak zabrakło jej opłatka i popłakała się. Jako rodzic musiałem zareagować, początkowo chciałem przerwać dobrą zabawę i na głos zapytać zbiorowisko czy ktoś ma resztki opłatka bo dziecku zabrakło, a Basia chciałby podzielić się tylko ze swoimi dwoma koleżankami, nie potrzeba więc dużo. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz