Capitan Crow 60X65 olej na płycie pliśniowej
Dziś o bohaterstwie, o tym że kiedyś pracowałem w pewnej agencji
która reklamowała gazetki dla dzieci od 5 lat i dodawała im małe zabawki,
przywoziłem Basi ten szmelc który nudził się zaraz po po odfoliowaniu. Agencja
mieściła się w spleśniałej willi i jak to się mówi kreacją dowodził największy
cwaniaczek, kierowca taki którego wszyscy lubili swój chłop
powiedział kiedyś że on przytula kasę za prawa autorskie, że zawoził mu
kiedyś taką fakturę. Wtedy wyświetliło mi się dlaczego te projekty powstają na
tak zwanych burzach mózgu i tak często przechodzą z rąk do rąk, aby ewentualny
autor nie upominał się o swoje. Postanowiłem rzucić w pizdu ten chłam i
nazajutrz już byłem wolny od tego syfu.
Jednak to wesołe towarzystwo co by nie mówić, z nudów
wymyślaliśmy różne reklamy własnej agencji. Pomyślałem że gdyby na citylajcie
przed agencją umieścić coś wysoko napisane małymi literami w stylu czujesz jak
to jest być dumnym i wyprostowanym, aby gość wchodząc do agencji prężył się na
palcach. A z drugiej strony gdy będzie wychodził napisać coś nisko małymi
literami aby musiał się konkretnie zgiąć, a teraz jak się czujesz, to
zabawna ilustracja dymania klienta przez agencję rozśmieszała mnie jeszcze
przez długi czas ale teraz wracam do kapitana Wrony i jego bohaterstwa, otóż od
czasu do czasu żeby nie powiedzieć codziennie chodziliśmy na obiady do stołówki
dla pracowników lotu. Mieliśmy blisko na Okęcie. Mieli przyzwoite ceny i równie
dobre obiady, tam też jadał kapitan Wrona. Zawsze chciałem jeść to co on aby
choć na chwilę poczuć się jak orzeł, ale było trudno ponieważ on zwykle jadał
później, a gdy chciałem zamówić to co on wczoraj to primo to już nie to samo a
secundo menu dnia następnego było inne. Zostało mi złapać wzrokiem jakiegoś
innego pilota i pomyśleć, że pewnie nie chce się ujawnić. Zatem ilekroć
nabierałem na widelec, schabowego czy łososia rozglądałem się czy go zobaczę,
prawdziwego bohatera, nie jakiegoś frajera, od włażenia w dupę jakich pełno w
reklamie ale prawdziwego orła przestworzy kapitana Wronę. Umundurowanego
postawnego i przyjemnego mężczyznę który potrafił jednym swoim przejściem
rozmiękczyć kolana każdej kobiecie.
Wracając do domu opowiedziałem o wszystkim Karince, że Kapitan
Wrona to ktoś i chciałbym poczuć się jak on. Co wówczas robi moja ukochana
żona. Kupuje mi górną część munduru, ale marynarki wojennej gdyż tylko taki był
na allegro. Więc nawet gdybym bardzo chciał być kapitanem to ten mundur mnie do
niego nie upodobni. Zmokła kura ma kluski, a orzeł przestworzy schabowego tak
dużego że aż oczy wychodzą, tak to wygląda na dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz