poniedziałek, 8 kwietnia 2013

German soldier's wife


olej na płycie pliśniowej 100X70 cm

Dziś przy gołąbkach przy obiedzie usłyszałem następującą historię. Dawno temu jeszcze przed wojną jak Pan Jan był dzieckiem jego tata zauważył na ulicy cyganów. Zostawili swój zanamiotowany wóz i ruszyli w poszukiwaniu żywności i pieniędzy. W wozie zaś zostawili niemowlę, to była późna jesień i dziecko płakało na całą okolice, możliwe że z zimna bądź opuszczenia. Tata Pana Jana zresztą bardzo lubił dzieci, a więc nie wiedzieć czemu zaopiekował się tym niemowlakiem przynosząc je do ciepłego domu. – Maniu popatrz jakie ładne, jakie czarne. - My wszyscy byliśmy zawsze blondynami. Niech pan popatrzy.
To dziecko było piękne. –Ale co z cyganami? - Jak to co chodzili, szukali. Źli i nieszczęśliwi. Nie przyjmowali, że to żart. Dziecko otrzymali za chwilę z powrotem.  Dziś to by się kradzież nazywała, policja. Ale wtedy to był żart.
Druga historia dotyczy Niemca, przestraszony wynędzniały i zapomniany przez boga i historię żołnierz zgubił swój odział. Szedł póżnym wieczorem już z oddali widoczny jak na dłoni. Srut i się położył. – Nie żyje. Zapytałem. - No jak nie.
Z daleka już było widać, że to niemiec. Na równinie wystawał przy wieczorze za bardzo nad horyzont nie mógł liczyć na szczęście. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz