wtorek, 26 lutego 2013

moja warszawska historia peep show

29,7X42 cm akryl na papierze

Kiedy przyjechałem do Warszawy w 2000 roku wokół pałacu kultury kwitły budki z wietnamskim jedzeniem i peepshowy. Rzecz niespotykana u mnie na wsi w Sichowie. Wszedłem do jednej z nich zaintrygowany. Na paździeżowej ścianie poprzyczepiane były kobiety z playboya, to niemożliwe aby tam pracowały. Musiałem być trochę naiwny i głupi aby zadać to pytanie ale je zadałem.
-       Czy te Panie tu pracują. Panu się nie spodobało.
-       Te Panie nie ale też kobiety.
-       Aha rozumiem, tępo rzuciłem chyba nie w kompozycji.
– Dziękuję do widzenia. Kiedy wychodziłem zażenowany własną postawą,
usłyszałem głośne pierdnięcie. Pan dał po zwierzęcemu wyraz niezadowolenia, szkoda było słów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz