wtorek, 21 stycznia 2014

kiedy róź pąsowieje na twarzy


Wczoraj śmieszny fragment. Reżyserka, młoda piękna delikatna wyciszona gdzieś znad morza spektakl zrobiła piękny rozbierany o ciele ludzkim, chciwości, żądzy namiętności i braku granic między tym co intymmne tym co na sprzedaż. Kupczenie ciałem jakby to powiedział koń. Świetny obyczajowo odważny zaprezentowała spektakl. Po którym Pani prowadząca robiła coraz okrąglejsze oczy że to wszystko takie zwykłe artystycznie wytłumaczalne. Przeszła do drugiego stolika tam zaś towarzystwo już leci sexem po całości i to jest odpowiedź na list biskupów. Jedna Pani mówi że ona nie wyobraża sobie orgazmu bez szaleństwa, ktoś dopowiada i bez penetracji ktoś dodaje i zaraz się okazuje kto.
Towarzystwo się rozkręca ten ów dyskretnie zagląda co widzi kamera a czego nie. Sztuka oswobadza ludzi, przypuszczam że i ja poczułbym się swobodniej gdyby zgasili światło w punkcie kulminacyjnym z pewnością nie odpowiadałbym tylko za siebie. – Tak trzeba zacząć hucznie nowy rok, powtarzałem sobie już od kilku dni i wyczekiwałem kiedy oddam fajerwerka prosto w kosmos.
Tylko tak wyobrażałem sobie właściwy start w 2014 rok.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz