czwartek, 3 października 2013

Ja Biały Kruk

pisak, drukowana reklama mojego autorstwa, wizytówka 5 X 9 cm

Dzisiaj jakoś śmiesznie, już od tygodnia żyłem spotkaniem w bibliotece, z Moniką z którą kiedyś współpracowałem przy przyjemnym  projekcie. Mieliśmy mianowicie wybrać i sfotografować rozebraną kobietę,a ja miałem ją później ułożyć w pierścionku w reklamie dla dużej jubilerskiej firmy. Dziś wymyśliłem, że zrobię dla niej dedykowaną wizytówkę o tej pracy i o moim blogu.  Wyrwałem z Playboya tą naszą reklamę i przykleiłem jej najważniejszy fragment na wizytówkę.  Naga embrionalnie ułożona kobieta w pierścionku. Dopisałem jej piórem na kartce odręcznie
i przykleiłem komiksowo. Hallo Monika nie gniewaj się ale pozuje już tylko Januszowi gdyż to Biały Kruk w Sztuce... i adres bloga oraz z tyłu namiary na siebie gdyby coś. No i jak już wszystkie zadania z dnia dzisiejszego wykonałem. Które notabene czynią mnie osobą rzutką dynamiczną i przedsiębiorczą a mianowicie o dziesiątej rano rozmawiałem o możliwości sprzedaży naszego mieszkania. Punktualnie  jedenastej o możliwości prowadzenia klubokawiarni
we Włochach. O szesnastej miałem w planie wysłanie obrazka aż do Portland ale musiałem przesunąć ten punkt na jutro. Tak więc odebrałem Basię odwiedziliśmy Panią Krystynę gdzie umówiłem się kategorycznie z Basią że tylko godzinka, no i spiąłem jak się to mówi wszystkie nitki tak że koniec końców wylądowaliśmy z Basią w bibliotece w Parku Kombatanta o osiemnastej. Już, już wbiegamy na górę, porzuciliśmy rowerki. To nie tu, a więc na dół. Wchodzimy do biblioteki mówię czy tu jest spotkanie z Moniką. - W sensie o książkę chodzi? Pana się upewnił i skierował mnie dwa razy w  prawo. Tam trafiłem i wchodzę malutki pokój z pięcioma krzesłami i stołem na trzech siedzą dwie kobiety i tyłem do wejścia jeden facet. Dzień Dobry i widzę i mówię że źle widocznie plakat zrozumiałem Myślałem mówię
i tłumaczę się dlaczego. No to oni też się tłumaczą że omawiają jak co miesiąc kolejną pozycję
i teraz na tą trafiło. No to ja im że ja z nią to i to robiłem. No to oni, że chyba ona coś tam opisała. To ja sobie myślę niemożliwe żebym trafił na łamy, chyba jeden dzień jeden obiad
to za mało. Patrzą na index ale książka go nie ma więc wszyscy ubolewają, ale proszę niech pan siada. Siadamy, herbatka dla Basi ciasteczko. No tak myślę sobie ale wpadłem. Ale a dyć przecież mogę się zareklamować a co. Wręczę wizytówkę. Sprytnie bing bing spopularyzuje bloga. Tak też się stało. Wręczyłem między słowami Pani na prawo swoją wizytówkę. Wycięta z gazety modelka z gazetki promocyjnej Lidla miała zamalowanych kilka zębów tak żeby brakowało i dopisek
że kupiła mój obraz  za nerkę i klika zębów i że szczerze poleca. Wręczyłem ją mówiąc że to taka moja autoironia i odreagowanie reklamy. Wiadomo iż o reklamie tak jak i o polityce
się nie mówi. Tak im mówię. Pitu pitu rozmowa płynie dalej i Pani mi wręcza wizytówkę. 
Już w domu wieczorem kiedy dzień się spełnił czytam PARAPA Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

3 komentarze:

  1. Ten facet to ja. Wdarł się Pan w przestrzeń książek, wstawił coś o sztuce. Zawstydzona dziewczynka piła łyżeczką herbatę. A dalej coś o "projektach", a może "procesach" z Moniką w jakimś projekcie. Przypomniałem sobie wernisaż Step by step, gdzie obrazy krzyczały a później było spotkanie z Kantorem... .

    OdpowiedzUsuń
  2. ...Czy ja się wdzierałem do przestrzeni książek....? jeśli to publiczna przestrzeń, chyba nie musiałem....,jeśli to miejsce prywatne, to Pan pomylił budynki i wystawy ... W każdym bądź razie poprzestańmy na swoich prawach, również artystycznych...Pańska relacja o "procesach" których nie było jest trochę dwuznaczna w intencjach... ale załóżmy że próbuje Pan tak jak ja pisać, że to jakiś projekt i to Pańskie minięcie się z prawdą ma coś pokazać... a może to przepowiednia i lepiej się skonsultować z prawnikiem zanim coś następnego opublikuje?... Sądząc po zawstydzonej dziewczynce pijącej łyżeczką herbatkę? ... bo ma Pan na myśli moją córkę? Czy chodzi o jakąś przenośnię wobec Pańskich koleżanek? ... Nie ma sprawy z tym Kantorem... przemilczam..., na pewno był
    o niebo lepszy artystycznie od nas dwóch...moje obrazy tak nie krzyczą, raczej mówią szeptem na granicy bełkotu, co mnie zadowala rzecz jasna...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak refleksja mnie mnie naszła to i napisałem, jeśli uraziłem przepraszam nie miałem takiego zamiaru. Był Pan miłym gościem, uczestnikiem spotkania i zapraszam na kolejne spotkanie, tak trudno jest zaktywizować mieszkańców Włoch do czynnego uczestnictwa w wydarzeniach kulturalnych za zupełną darmochę, np wykłady w czytelni prowadzone przez kustosza z Zamku Królewskiego: opowiada o zbiorach i jej historii. Formuła spotkań jest otwarta a jednie tytuły książek mają utrzymać nas w ramach dyskusji DKK ale nie zawsze się to sprawdza. Czasem miło sobie gawędzimy przy ciastkach i kawie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń