23X30 cm olej na papierze
Jak mogę malować nowe obrazy skoro nie
skończyłem jeszcze starych, widzę to wyraźnie. Zbyt dużo puszczam obrazów. Ta
nonszalancja dopada mnie na jesień, a może to zwykłe niechlujstwo, patrząc na
około mam rozgardiasz. Wczoraj Pani Magda z przedszkola Basi powiedziała że ma
do mnie romans, że przyprowadzi chętnie w ostatni tydzień października całą
grupę dzieci ( to grupa Basi ) na wycieczkę do pracowni malarza. Przedszkole
Akademia Pana Kleksa odwiedzi pracownię malarza. Ha. Muszę nabyć słomkowy
kapelusz i fajkę,myślę to wszystkie dzieci bierze. Oczarować ich jakimś mitem
legendą, zrobić szoł, byle by nie przestraszyć to zbyt tanie, będę raczej szukał
śmiechu i pobłażliwości, da się zrobić jak myślę.
Wracam
do swojej jesieni. Na razie mam bałagan. Marnie się pocieszam że gdy widziałem
pracownie Francisa Bacona wiedziałem większy rozgardiasz, a nawet coś totalnego,
malarstwo było wszędzie za paletę służyły nawet dzrzwi i ściany, a w tym
wszystkim b iałe niezamalowane płótno
czekająca na sztaludze… jak on w tym wszystkim odnajdował te kolory, absolutnie.
Spokój i ład można pokazać tylko w kontrze. Wyjść z tego na świat tylko poprzez
malarstwo. Malował mrok. Nie wikłając się kim był i jaki miał los.
Mój
profesor Józef Hałas lubił podczas korekt w pracowni oglądać palety malarzy.
Czasem mu to wystarczyło. Moje próby narracyjne nie przeszkadzały mu.
Ekspresyjna notatka mawiał, trochę blisko plakatu, trzeba uważać. Plakat uderza
i niewiele zostaje. Warto poszukać czegoś trwalszego ze świata sztuki wysokiej.
Ostatni
trochę przeklinałem, ponad to rzuciłem się na coś czego nie znałem, co wydawało
mi się równie łatwe jak malowanie. To mnie zgubiło. Nie pierwszy raz
dostaje po nosie. Dobrze że nie w tak dużej skali. Łatwej znieść wszystko gdy
człowiekowi katar i ból gardło mija. Kiedy pierś wypięta wciągnięta z rześkim
powietrzem 31 października od 9 rano. Zaraz otworzę drzwi. Niebyło mnie tu całe
cztery dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz