poniedziałek, 9 września 2013

blask zachodzącego słońca


olej na płycie pliśniowej

Włochy o tej porze mają przymus magii, jest wrzesień niedziela. Popołudnie, widać schyłek słońca i dnia jak również kończące się lato. Tak wyraźnie, tak dotkliwie. Przestanie być zwiewnie radośnie słonecznie, zacznie się ponuro nieufnie wrogo… Więc ja już w pogotowiu przeczuwam, że zaraz coś się wydarzy na Włochach. To i owo da się życiu wydrzeć. Jest pierwsza dwójka. Dwaj dziadkowie łowią, nuda, stoją bardziej jakby pozowali dla tych spacerowiczów powyżej nich, bez wiary że się uda złapać cokolwiek. Nie mówiąc o szczupaku. Prawo wieku, dostojnie. Zdaje się tylko młodsi łowią na błysk, to wymaga zwinności i sprytu. Ci wędkarze. Jacy ciekawi ludzie. Idziemy dalej już w kierunku pomostu. Tam bardziej romantycznie, to najlepiej usytuowany pomost na zachód słońca. W sam raz na romantyczność. Wędka się wygięta konkretnie więc już coś jest. To może być nawet szczupak. Więc mówię do Karinki jest szczupak i lecę fotografować. Ale mi nie o szczupaka chodzi lecz o tego wędkarza z przywiązanym psem, o jego małego synka który też już wędkuje ale jeszcze bez psa. O  jego żonę nieśmiałą. Kiedy tylko stało się jasne, że coś ma na haczyku. Odsunęła się od niego, jakby zawstydzona zainteresowaniem które spowodował. Klika osób z brzegu przystanęło w nadziei na ożywienie popołudnia, cud to za duże słowo ale szczupak to już coś. Coś co wypełni od stóp tą pustkę niedzielnego popołudnia. Kiedy myślami się już jest jedną nogą w pracy a drugą na brzegu.
-       Niech Pan popuści, a gdy wędkarz się obejrzał
-       popuść żyłkę, daj mu trochę swobody.
Za chwilę jednak szczupak się zerwał. Życie wróciło do swojego biegu. Stało się jasne że szczupak pokazał się tylko, chlupnął brzuszkiem jakby chciał powiedzieć pocałujcie mnie.
-       Za płytko się zaczepił mruknął wędkarz a ten z brzegu dodał,
-       trzeba było dać luzu na kołowrotku
Ludzie się rozeszli, a my wraz z nimi. Na koniec zgodziliśmy się z wędkarzem, że mógł mieć z 5 kg, jakoś zawsze trzeba skończyć pomyślałem. Poszliśmy kilka kroków do przodu Rodzina na pomoście obejmuje się. Padają słowa kocham cię. Klaps i jest dobrze. Przywiązany do ławki pies rasy pomarszczony mały buldog rozgląda się w blasku zachodzącego słońca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz