wtorek, 17 września 2013

siedem lat

23X25 cm akryl na papierze

Siedem lat minęło od kiedy się znamy, sześć od kiedy Karinka zmieniła nazwisko… Wino, moździerz, banan, obrus papierowy, kolor niebowy rozdrapuje się od spodu. Jest dziewiąta rano a ja już w pracowni na Pużańskiej, chciwie chwytał chwile jesieni. Już przedostatnie. Wkrótce zabuduje drzwi garażu styropianem i przestanę wychodzić choćby na chwilę na zewnątrz.
-Jaki piękny jest świat nie do opisania. A ty co oglądasz Janusz. Jakie programy oglądacie. Czy dożynki w Spale na przykład. Jak pięknie, jak poubierani ludzie, kobiety młode, rumiane. Coś pięknego. Nie jak kiedyś, ludzie ze wsi są wykształceni, zadbani. Albo balet jacy piękni młodzi ludzie, jak się ruszają… Pan Jan jest niemal tak samo jak ja chciwy życia. Ogląda je w telewizji, naokoło niego ludzie gasną…
W najbliższej perspektywie zima. Zimą jestem jakby bardziej zamknięty i skupiony na sobie. Patrzę na obrazy z piątku, Ten obraz Maćka jest taki odbijający światło, jakby cały czymś natłuszczony, w jarzeniówkach w garażu wisi w lekkim cieniu, nie widać twarzy za to cały obraz pokrywa struktura wielu obrazów pod spodem. Zdaje się jeden z nich pochodził z czasów kiedy urodziła się Basia i pierwszy raz uświadomiłem sobie wtedy jak bardzo i mocno oraz bezlitośnie tyka zegar…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz