piątek, 6 września 2013

jeszcze raz 9 rano Pkp Włochy


Biegnę wskakuje na rower, zużytą stalową Gazzelkę, został jej jeden bieg z trzech, dziś nie jestem w stanie oszacować który, nie ma to znaczenia… W  słońcu. W jego kulminacyjnym punkcie. Jeszcze przez małą chwilę zapomnę że będzie popołudnie i zmierzch. To najpiękniejszy moim zdaniem czas, wrzesień który ma wszystko. Warzywa owoce i sex. Raczę się wykręcając co rusz to inny smak. Tutaj brokuł nawodnił za mocno już, już i ognia podkręcam, teraz zaś się okazało, że cukinia zastąpiła dynię i ten eksperyment powiódł się ponad miarę. Pławię się w mleku kokosowym i paście curry która rozgrzana na patelni czai się na dodatek, to skoczy na cebulki, to na bez skóry pomidory.
- W takiej kuchni można się zakochać.
Usłyszałem wczoraj czule do ucha. Ha. To smaki dalekiego wschodu, kamasutry. Tak lekko, tak łatwo tak toczy się w dal. Pan Jan dziś robi kluseczki śląskie. Zastałem go koło 12 stał już przy desce do połowy zapełnionej. Myślałem że będzie swoim zwyczajem w fotelu, z uwagą przyglądając się co dzieje się w dalekim świecie. Fascynuje mnie ta pilność. Jakby nie chciał coś przeoczyć, stracić uczestnictwo. A więc kiedy wmaszerowałem do pokoju aby się z nim przywitać. Jakże się zdziwiłem gdy go niebyło. Zastałem go właśnie w kuchnia.
-Ja całe życie byłem pracowity i tak już zostanie do śmierci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz