poniedziałek, 16 września 2013

Kobieton z Włoch z ulicy popularnej




Aby pozbyć się pytań o czym jest ten obraz zaznaczam od razu w tytule. Jest on o całej ulicy popularnej. O kobietach i namiętności od poniedziałku do niedzieli. Dzielnicy z którą połączyła mnie miłość i rodzina. Jak również przyjaciele. Oni nawet przed miłością i rodziną.
Skacz kurwa i to jak najszybciej … taką drogę mi wskazał serdeczny kolega z pracy Robert. Wskazówka dotyczyła dylematu jaki mnie nurtował pod koniec 2005 roku.  To właściwie rozdział mojego życia pierwszy. On zmienił mnie najradykalniej. W krótkim bowiem czasie stałem się właścicielem mieszkania, kochankiem, mężem i tatą. Później przez dłuższą chwilę się wahałem między malarzem a pisarzem ale w sumie pies to jebał. Kupować czy nie. Ten dylemat był ważniejszy. Mieszkałem wtedy w sześciu wynajmowanych miejscach w Warszawie od lat pięciu. Smutek zagościł w moim sercu bo pragnienie posiadania swojego mieszkania przesłaniało mi radość życia. O którą było trudno naokoło. Miałem już dość tych od padniętych od społeczeństwa pojebów, którzy wynajmowali komuś ze swoich mieszkań pokój. Bo mieli marginalne prace w domach kultury. Albo byli pijakami albo pedofilami albo dwa w jednym. Dzieliłem z nimi łazienki stoły w kuchni i przedpokoje, ten zapach przegranych zgorzkniałych ludzi napawał mnie smutkiem i goryczą, wiedziałem że żadna kobieta nie potraktuje mnie poważnie do półki nie zmienię adresu i pracy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz